postanowilam sobie ulzyc i zrobilam ni mniej, ni wiecej jak sorbet kawowy.
pomysl wpadl mi do glowy, gdy spozywalam lody arabica zielonej budki. takie to dobre, pomyslalam, zeby jeszcze wodniste takie bardziej bylo, takie bardziej, jak lubie.
no to sie wzielam i zrobilam sorbet kawowy.
zalalam trzy lyzki nescafe klasik wrzatkiem, okolo dwa kubki. do tego dorzucilam kilka brylek cukru karmelowego oraz cztery kawalki lindta 85% kakaa, bo nie mialam sproszkowanego. wszystko to rozmieszalam, a nastepnie, dla pewnosci, zmiksowalam.
dodalam lyzke soku z limony. pozostawilam do ostygniecia.
wlaczylam lodowke na ekspresowe zamrazanie.
gdy kawa ostygla, wstawilam ja do zamrazalnika. mieszalam najpierw co pol godziny, potem juz czesciej, do uzyskania konsystencji sorbetu.
po dwoch godzinach wylaczylam turbochlodzenie w lodowce.
sorbet kawowy najlepszy byl drugiego dnia rano; posypany cukrem trzcinowym smakowal naprawde wybornie.
przechowuje sie nadspodziewanie dobrze, krysztalkowa konsystencja pozostaje niezmieniona, trzeba go tylko czasem zamieszac.
ze tez jeszcze nikt nie wpadl na to, zeby to sprzedawac.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za wszystkie komentarze