Potrzebujemy dla 2 osób:
- 6 jajek
- koperek
- olej
- sól
- pieprz
- bułkę tartą
opcjonalnie:
- świeży młody szczypiorek albo
- cebulkę.
Jajka gotujemy na twardo i natychmiast po ugotowaniu umieszczamy w lodowatej wodzie, co da nam dwa efekty: po pierwsze będą chłodne i nie poparzą nam łapek, po drugie będą łatwo odchodzić od skorupek.
Podczas gdy jajka leżą w zimnej (najlepiej bieżącej) wodzie, koperek kroimy ultradrobniusio, podobnie robimy z opcjonalnymi dodatkami. Jajka wyciągamy z wody i przecinamy (nie wydłubawszy ze skorupki!) na pół. Tak aby uzyskać jak największy przekrój. Wtedy dopiero delikatnie wydłubujemy połówki ze skorupek i na desce kroimy drobniusieńko. Wsypujemy do miski, w której czeka juz koperek (i opcjonalne dodatki). Skorupki starannie układamy obok, będą zaraz potrzebne.
Uzyskaną drobną siekaninę mieszamy z łyżką stołową oleju, solimy, pieprzymy i delikatnie umieszczamy w skorupkach. Nakładamy z małym „czubkiem”, wystarczy farszu i na to :) Technika nakładania wbrew pozorom nie jest trudna: skorupkę układamy w lekko zgiętej „w miseczkę” dłoni, drugą dłonią faszerujemy. Zapomnijmy o łyżeczce, to bez sensu.
Na talerzyk wysypujemy bułkę tartą a na patelnię wylewamy olej, jakieś 5 mm będzie ok. Jajka po kolei umieszczamy twarzą w dół w bułce tartej a potem od razu pac na dobrze rozgrzany olej. Smażymy i nie przejmujemy się dziwną pianą, w której toną jajka. Proces smażenia trwa kilka minut, tyle ile zajmie porządne zagrzanie farszu. U mnie to jest minut dziesięć ale to nic nie znaczy, ja jestem bardzo czasochłonnym kucharzem ;-)
Drewnianą szpatułką wyciągamy jajka z oleju, kładziemy na okrągłych pleckach i podziwiamy ślicznie zarumienioną brązową panierkę. Garnirujemy tę ociekającą tłuszczem ucztę i podajemy.
Pewien problem może sprawić konsumpcja. Otóż gwarantuję, że spożycie tej zakąski da nam w rezultacie makabrycznie upaprane paluchy i łyżeczkę w tłuszczu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękujemy za wszystkie komentarze